Razem z Tomkiem jesteśmy raczej typami „zwiedzającymi” niż „leżącymi”. Lubimy zabytki, wycieczki objazdowe, krótkie wypady na własną rękę. Jednak ta podróż miała być inna. W końcu to podróż poślubna. Chcieliśmy żeby było jak w bajce – pokój z widokiem na błękitne morze, biała plaża, plamy, hamaki, drinki, słońce, cisza… Absolutny relaks, zero stresu i do tego chociaż spróbować luksusu. Wybraliśmy Seszele i trafiliśmy do raju. Było tak, jak to sobie wymarzyliśmy. Całe dnie błogiego lenistwa. Pewnie w najbliższym czasie tego nie powtórzymy, kolejne wakacje planujemy znowu w naszym starym stylu zwiedzania i poznawania obcych krajów, ale ta jedna wyjątkowa podróż będzie dla nas pięknym wspomnieniem.
Komentarze